“Przez trzy miesiące miałam okazję przebywać w Kibeho w ośrodku dla dzieci niewidomych i słabowidzących. Pod moją opieką było 195 uczniów w wieku od 6 do 22 lat. Jako że w Polsce pracuję na co dzień z osobami dorosłymi, przestawienie się na współpracę z młodszymi pacjentami zajęło mi trochę czasu. Dzień po dniu zaczęłam powoli rozróżniać twarze i zapamiętywać ich imiona, co zdecydowanie ułatwiło mi pracę. Potrafiłam też zweryfikować, kto faktycznie potrzebuje fachowej pomocy medycznej, a które maluchy przychodzą jedynie by zostać „dopieszczone” i zauważone. Przez cały pobyt mogłam liczyć na wsparcie i życzliwość ze strony Sióstr Franciszkanek, które prowadzą ten ośrodek. To dzięki nim z czasem poznawałam historie rodzinne moich podopiecznych, które nierzadko okazywały się skomplikowane i wstrząsające. Gabinet medyczny, w którym pracowałam, zdecydowanie różnił się od gabinetów szkolnych pielęgniarek w Polsce, głównie pod względem wyposażenia. Nieraz w myślach dziękowałam Fundacji, która przed wyjazdem zaopatrzyła mnie w spore ilości maści, opatrunków, leków i płynów do dezynfekcji niezbędnych do pomocy dzieciom. Najczęstszymi problemami, z jakimi zgłaszali się do mnie pacjenci to przeziębienia, bóle brzuchów i głowy, rany, skaleczenia, wszelkiego rodzaju dolegliwości oczu, osłabienie czy odwodnienie. Moi podopieczni zawsze byli cierpliwi i zaciekawieni- nawet zwykłe zakładanie plastra na ranę odbywało się przy podekscytowanych świadkach. Nieraz też usłyszałam od dzieci, że jak dorosną, to chciałyby pomagać tak jak ja i leczyć ludzi, co za każdym razem niesamowicie mnie rozczulało. Jako że spędzałam na terenie ośrodka większość czasu, miałam okazję przyjrzeć się zwykłej codzienności uczniów. Byłam pod wrażeniem, ile czasu poświęcają nauce. Wstają wcześnie rano, bardzo przykładają do prania swoich mundurków w weekendy oraz ile radości sprawiają im gry na świeżym powietrzu — piłka nożna, malowanie kredą po chodniku, skakanie na skakance. Sama często chętnie dołączałam do nich i z zaskoczeniem odkrywałam ile frajdy mam z tych zabaw. Pracy miałam sporo, nic więc dziwnego, że te trzy miesiące zleciały mi w okamgnieniu. Wyjeżdżam stąd z poczuciem, że udało mi się zrobić dużo dobrego, a jednocześnie mam wrażenie, że kwartał to wciąż niewystarczająco i mogłabym tu zostać dłużej, bo potrzeby tego miejsca są ogromne.”