Zambia: 03.10.2019 – 21.12.2019

Zambia: 03.10.2019 – 21.12.2019

Paulina Szylin

Paulina Szylin, stomatolog Zambia 02.10.2019-31.12.2019

Godzina 11, 40​°C ​​w cieniu. ​

Rzężący​ wiatrak daje jedynie złudzenie orzeźwiającego chłodu. Czuję na ustach słony smak kolejnej kropli potu. Mija pięćdziesiąta minuta walki z dolną ósemką​, która uparła się, żeby zakręcić swoje korzenie i uwięzić je w kości. Korona poddała się jakieś pół godziny temu, przed chwilą wydłubałam jeden z korzeni, także 2:1 dla mnie, wredny zębie! Zza ściany dochodzi do mnie płacz niemowlaka. Podnosz​ę ​głowę i widz​ę ​10 par oczu, uważnie śledzących każdy mój ruch. Drzwi muszą być uchylone, taki panuje tutaj zwyczaj. Gdybym je zamknęła mogłoby to sugerować, że robię coś nieuczciwego. Asystentka zagląda mi przez ramię. Czy to powątpiewanie dostrzegłam właśnie w jej oczach? Światło czołówki zaczyna migać, mój kochany Petzl znowu mnie zawodzi (albo to ja zapomniałam go naładować).

Głowa​: Ciągle jesteś zadowolona ze swojego pomysłu? Zachciało Ci się wyjechać do pracy na koniec świata, z dala od cywilizacji! To nie jest miejsce dla drobnych blondynek! Przecież Ty nie ważysz nawet 50 kg, naprawdę myślałaś, że poradzisz sobie sama z takim zębem?

Lepiej znajdź jakiegoś faceta, żeby zrobił to za Ciebie! A nie, tu nie ma kogo poprosić o pomoc, bo jesteś w samym środku afrykańskiego buszu!

Serce​: Kochana, uwielbiam Cię! Dziękuję, że spełniasz jedno z naszych największych marzeń. Świetnie ci idzie, jeszcze tylko jeden korzeń! Doskonale wiesz, że nawet najlepsi chirurdzy niekiedy potrzebują czasu, żeby poradzić sobie z niektórymi zębami! Do tego chirurgia to tylko po części siła, przede wszystkim technika! Za duża siła może narobić w tym przypadku więcej szkód niż pożytku, dobrze o tym wiesz. Wierzę w Ciebie, dasz radę!

Paulina​: Bądźcie cicho, potrzebuj​ę ​zebrać różyczk​ą​ trochę kości, inaczej będziemy tu siedzieć do wieczora.

15 minut później kończyłam zakładać ostatni szew i wymęczony pacjent mógł w końcu wytoczyć się z gabinetu.

……

Nie zawsze jest tak ciężko. Tak naprawdę takie sytuacje należą tutaj do rzadkości. Pomimo, że jestem w samym środku afrykańskiego buszu, gabinet jest całkiem nieźle wyposażony. Do tego dwie asystentki – Flavia, wyszkolona rok temu przez Krzyśka (świetna robota, dzięki!) i Luyando (jej imię w języku Tonga oznacza “miłość”), która uczy się od zeszłego tygodnia, są dla mnie ogromnym wsparciem. Przeprowadzamy instruktaże, robimy skalingi i jeśli tylko jest taka możliwość zakładamy wypełnienia z glass-ionomeru. Stan higieny większości pacjentów jest na niskim poziomie. Bardzo często jedynym wyjściem jest usunięcie jednego lub kilku zębów.

Niedługo przyjdą pierwsze deszcze, ale zanim to nastąpi, temperatura będzie stale rosła. Zaczynam poważnie rozważać otwieranie gabinetu o 5 nad ranem.

Przesyłam mnóstwo ciepła z tej upalnej doliny! ​Mushale bwino!

…..

Jak przetrwać w buszu (i nie zwariować)?

Kursywą zaznaczono przypisy autorki.

1.Jaszczurki i gekony to Twoi przyjaciele. Jeśli są w domu, oznacza to, że nie ma w nim węża. Jeśli nie ma ich w domu, możesz zamknąć się w pokoju i zacząć panikować.

 Mamo, jeśli to czytasz (kocham Cię), wiedz, że ugryzienia 90% węży w Zambii nie są śmiertelne!

2.Jako podziękowanie standardowo daje się tutaj kurę, nieco rzadziej kozę (większy kaliber wdzięczności). Odmowa przyjęcia takiego podarunku może zostać bardzo źle odebrana przez rdzennych mieszkańców buszu. Sprawa nieco się komplikuje, jeśli jesteś wegetarianinem/wegetarianką i masz problem moralny z zabijaniem i jedzeniem zwierząt. Wtedy najlepiej oddać zwierzę komuś, kto takiego problemu moralnego nie posiada.

W takiej sytuacji branie stworzenia i wypuszczanie go do buszu NIE JEST dobrym pomysłem. Nawet jeśli się bardzo, bardzo, bardzo  chcę tak zrobić.

3.Noszenie zimowej czapki przy temperaturze 27 stopni nie musi być jednoznaczne z brakiem piątej klepki.

Ja tez nie mogłam w to uwierzyć, ale przyzwyczajonym do upałów Zambijczykom jest  przy tej temperaturze po prostu  zimno! Ponoć (ale tego poświadczyć nie mogę, bo przyjechałam na chwile przed nadejściem fali upałów), kiedy robi się  chłodniej (czyt. ok. 20 stopni), niektórzy noszą kożuszki!

Zambia: 03.10.2019 – 21.12.2019

4. Jeśli myślisz, że dwa posiłki dziennie to mało, rozejrzyj się dookoła i porozmawiaj z kimkolwiek. A potem zrozum, jak dużo masz i zacznij być za to po prostu wdzięczny.

Ludzie jedzą tu zazwyczaj raz dziennie. Posiłek standardowo stanowi nshima (papka z mąki kukurydzianej i wody) i jakieś lokalne warzywo czy owoc. W okresie przedłużającej się suszy, bywają  niekiedy momenty kilkudniowego głodowania. Ludzie przewożący produkty spożywcze na te tereny (nie ma ich zbyt wielu), nakładają na nie prowizje, co jest po części zrozumiałe- do najbliższego większego miasta jest 200km, częściowo przez busz.

5.Jeśli czasem w obecnych warunkach czujesz się niesamowicie samotny/a i jesteś przekonany/a, że mieszkańcy buszu nie są w stanie Cię zrozumieć i zaakceptować, przypatrz się im uważniej. Pod skórą innego koloru, obok tradycji nawet bardzo odmiennych i języka brzmiącego kompletnie inaczej, jest Coś, co jest dla nas wszystkich wspólne. Nieważne, jak To nazwiesz i zrozumiesz, wystarczy że Tego dotkniesz, a potem nauczysz się do Tego wracać tak często, jak tylko się da.

 Te słowa kierowane są również do autorki tekstu.

 ……

 Oni tu tak fajnie proszą.

-Słuchaj, jak będziesz wyjeżdżać z misji, prosiłbym Cię o pozostawienie mi swojej czołówki.

Powiedział to tak po prostu. Nie brzmiał jak osoba, która żąda, absolutnie nie! Był też swoją postawą daleki od kajającego się podwładnego. Coś pośrodku. Taka prosta prośba.

Bo dlaczego proszenie o coś miałoby stawiać nas w pozycji podległej? Albo wręcz przeciwnie- wchodzimy w roszczeniowość, próbując wymusić na drugim człowieku odpowiedź twierdząca. Prosta prośba. Przecież to takie normalne. Ktoś ma więcej materialnie, ktoś ma mniej. Od wieków tak było i pewnie na wieki wieków będzie.

Zawahałam się. Mój najdroższy (również biorąc pod uwagę jego cenę) Petzl, z którym zaplanowałam już tyle szalonych górskich wypraw!

–  Zastanowię się, ok? – patrząc mu w oczy, nie zobaczyłam w nich cienia złości, rozczarowania czy pretensji.

–  Pewnie!

Paulina, jesteś czasem taka głupia… (I tak Cię kocham, nawet jak jesteś głupia.)

Moja zabawka, która, oczywiście ,jest dla mnie ważna w rozwoju pasji, dla niego mogłaby być narzędziem pracy (Christopher ma sporo nocnych zmian na terenie misji) i pewnie nie raz umożliwiłaby mu spokojny powrót po zmroku do domu, do rodziny.

Moja zabawka, którą za chwilę mogę sobie zastąpić nową… On już niekoniecznie.

Sama kwestia dawania ma dla mnie największy sens, jeśli wynika z prostoty serca. Ty nie masz, to ja Ci teraz coś dam. Przecież też kiedyś nie miałam i dostałam od kogoś innego. I ja nie jestem żadnym aniołem ani nie wiadomo jak super osobą. Tylko człowiekiem. To takie ludzkie, żeby się dzielić. Żeby się wspierać, bo przecież to nasze ziemskie życie to Droga tylko po części samotna.

Kiedy poszłam mu oznajmić, że czołówka będzie jego po zakończeniu mojego wolontariatu, powiedział, że zabierze mnie i siostrę Ireene nad największy wodospad w okolicy. Godzina marszu w głąb buszu plus kolejna wspinania się po skałach, żeby dostać się na drugą stronę góry. Moje wewnętrzne dziecko od półtorej godziny skacze z radości. I założę się o obie nerki, że żadna czołówka, żadnej firmy, nie da mi tyle, co ta wyprawa!

Zambia: 03.10.2019 – 21.12.2019